Angelo Mike i Kuvau: BŁYSK ma rozświetlać naszą scenę klubową
Imprezy z cyklu Błysk bardzo wyróżniają się na warszawskiej mapie imprezowej: przyciągają duże tłumy klubowiczów, prezentują muzykę na dwóch scenach, animują nadwiślańskie Bulwary.
Postanowilismy spytać Mateusza Kuwała (Kuvau) I Jarka Czechowskiego (Angelo Mike) o podziały gatunkowe, najlepsze imprezy tego lata, trudności w robienie eventów w centrum miasta, cykl face2face oraz o zarażanie ambitną elektroniką nowych gości cyklu.
Artur Wojtczak: Jako Błysk oraz Błysk nad Wisłą jesteście jedną z najbardziej znanych i najchętniej odwiedzanych inicjatyw jeśli chodzi o warszawskie imprezy. Skąd wzięła się sama nazwa cyklu?
Kuvau: Chcemy być najjaśniejszą gwiazdą warszawskiej sceny! (śmiech) A tak na serio: chcieliśmy trochę rozświetlić ten nasz świat klubowy. Chodziło o wprowadzenie odrobiny świeżości, przewietrzenie sceny. Inicjatywa trwa już dwa sezony letnie, wkroczyliśmy w sezon zimowy, który zakończymy zresztą piękną imprezą Sylwestrową.
A gdzie odbędzie się ta impreza na koniec roku?
Angelo Mike: W jednym z pięknych warszawskich miejsc, czyli w Domu Braci Jabłkowskich. Możemy już nawet line up, którego część możemy zdradzić, a znajdą się w nim: Rysy i Lulu Malina, oraz kolektyw organizatorski: Kuvau, Konca i Angelo Mike. Będzie to wspaniała produkcja z doskonałymi światłami, super soundsystemem bezbłędną oprawą!
Wasze imprezy to spora różnorodność muzyczna – zwłaszcza te nad Wisłą są podzielone gatunkowo na sceny z bardziej melodyjnym house’em, progressive czy brzmieniami organicznymi oraz techno. Jak dobieracie artystów, którzy tego lata występowali na obu scenach Dworca Wodnego?
Angelo Mike: Kluczem są nasze preferencje i odczucia, ale ten podział stał się w zasadzie szalenie naturalny. Otóż Mateusz i Maciek bardziej reprezentują szkołę Afro-house, melodic, klimaty Keinemusik. Ja tymczasem odpowiadam bardziej za tę dynamiczną, techniczną stronę brzmień. Ale trzeba sobie powiedzieć, że to, co nam przyświecało od początku i jest jednym z powodów naszego sukcesu jest fakt, że od samego początku dawaliśmy ludziom dobrą muzykę house. I gramy pełne spektrum odmian tego gatunku.
Kuvau: Gramy house od wszelkich odmian organicznych, deepowych i balearycznych aż po progressive czy minimal. Ile twarzy ma ta muzyka, tyle chcieliśmy jej u nas przedstawić. A miejscami zmieniamy podział na sceny, chcąc zaskakiwać naszych gości.
Uczestnicząc w tych imprezach czy nawet oglądając same zdjęcia lub filmiki, można odnieść wrażenie, że ten barwny klimat, bardzo „uplifting” i bardzo otwarty plasuje was blisko wspomnianych klimatów balearycznych – czy takie było wasze założenie?
Kuvau: Muzyka to energia, zabawa, taniec. Chcieliśmy poprzez to dać ludziom możliwość do własnej ekspresji i pokazywania własnych emocji. I my bardziej łączymy, a nie dzielimy.
Angelo Mike: Chcieliśmy, by ludzie podczas naszych imprez byli w dobrym nastroju, by byli pogodni, tacy trochę „plażowi”, ale nie infantylni w tym wszystkim. I chyba się nam to udało!
Która z tegorocznych edycji Błysku szczególnie zapisała się w waszej pamięci?
Mateusz Kuwał: Chyba wymieniłbym nasz pierwszy zagraniczny booking, czyli Tripolism. To była świetna noc, pierwsza typowo letnia pogoda, wakacyjny klimat, ludzie zeszli się masowo, barka była na granicy wytrzymałości! Centrum miasta, bulwary, po prostu euforia!
Angelo Mike: Zresztą u nas jest zwykle tak, że około północy ciężko jest już wejść i panuje ruch wahadłowy! Ja supermiło wspominam imprezę, na której grałem chyba z chłopakami z DUSS – trafił mi się closing od 3ej rano i były to niezapomniane wrażenia! Pamiętam też klimat, jaki wytworzył duet Rysy – przyszły wtedy wielkie tłumy, które niosła ich muzyka osadzona trochę w klimacie old-skoolowego trance’u. Były też imprezy, które zakłócała pogoda i kończyliśmy chroniąc się pod namiotem. Ale powiem jedną istotną rzecz: ciężko nam wybrać tę jedną imprezę, gdyż cały sezon był genialny i szalenie udany, za co jesteśmy wdzięczni naszym stałym bywalcom.
Na początku lat 2000 miasto stołeczne Warszawa prowadziło medialną akcję, która miała skierować Warszawę znowu ku Wiśle. Wówczas takie dzielnice jak np. Powiśle nie były nazbyt imprezowe. Zmieniło się to wraz z powstawaniem takich miejsc jak 1500m2 do Wynajęcia, Warszawa Powiśle czy pierwszymi imprezami organizowanymi na barkach ( np. z muzyką 2 step i garage) – m.in. przez Hungry Hungry Models . Po tych kilkunastu latach mamy ogromną zmianę – Wisła żyje i czyni z naszego miast tętniącą życiem metropolię. Czy czujecie się też współautorami i niejako beneficjentami tej jakościowej zmiany?
Angelo Mike: Na pewno tak się czujemy, choć przyznam, że robienie imprez w tym miejscu nie jest łatwe. Największym problemem jest utrzymanie odpowiedniej głośności dźwięku. Mamy na barce doskonały sprzęt i dźwięk, ale nie gramy na pełną miarę jego możliwości. Na każdej barce są limitery, które ograniczają nam dźwięk i są połączone z miastem, które te poziomy kontroluje.
Kuvau: Mamy tu specjalną „czarną skrzynkę”, trzymamy się restrykcji. Jesteśmy w pięknym miejscu i musimy się dostosować do narzuconych norm: coś za coś. Nie chcemy irytować sąsiadów, by móc tu dalej robić imprezy.
Jak odnieślibyście się do zarzutu, że Błysk to też spora ilość przypadkowej klienteli, która zbłądziła do was z imprezowania nad Wisłą?
Angelo Mike: Właśnie dlatego nasze imprezy są biletowane! Nie z chęci zysku, ale wprowadzenia pewnego „progu wejścia”. Przypadkowa osoba niesłuchająca elektroniki, dwa razy zastanowi się czy wydać na bilet. Ale trafiają się też osoby, które trafiły tu z przypadku i zaczynają wpadać regularnie. Powiem więcej: myślę, że jesteśmy jednymi z pierwszych przyczółków promowania muzyki elektronicznej. Jesteśmy w dobrym miejscu, trafia do nas dużo ludzi, postronni ludzie widzą nas z brzegu. A my nie gramy taniej, dyskotekowej muzyki jak inne miejscówki nadwiślańskie. My z tą muzyką wychodzimy na zewnątrz i zachęcamy ludzi, by zaczęli z nią przygodę.
Czy korci was, by z Błyskiem uderzyć też do innych miast?
Angelo Mike: Jesteśmy w sumie dość młoda organizacją – mieliśmy takie myśli, ale na razie skupiamy się na dalszym budowaniu marki w Warszawie. Bo najważniejsza jest dla nas nie ilość, lecz jakość!
Kuvau: Gdy wszystko już będzie zrobione i osiągnięte maksymalnie na naszym gruncie, to może pomyślimy o ekspansji na Poznań, czy Wrocław.
Jesteście promotorami, którzy działają również autonomicznie wokół własnych cykli imprezowych: Haust, Chromatic czy First Class, który reprezentował większe rave’y w unikalnych lokalizacjach - na lotnisku aeroklubu. Jesteście już po pierwszej edycji – jaki to wyglądało wizualnie i muzycznie?
Kuvau: First Class wziął się z promowania muzyki afro-house’owej, ale nie tylko. Zapraszamy DJ-ów grających gatunki takie jak organic czy melodic- house – od Aten po Lizbonę. Jesteśmy przedstawicielami imprez big roomowych – dlatego wybraliśmy hangar lotniska jako miejsce na zabawę. Poszło nam całkiem dobrze, myslimy już o drugim sezonie – wrócimy wraz z pierwszymi przebiśniegami!
Angelo Mike: Ja tymczasem startuję z nowym autorskim cyklem, który nazwałem Chromatic, którego pierwsza edycja odbyła się na Oczki. Jest to cykl łączący muzykę z warstwą wizualną. Ja jestem wielkim zwolennikiem imprez typu Sensation White, które niosły ze sobą taki teatralny element i tę dbałość o każdy szczegół. Nikt takich rzeczy teraz nie robi. Na mieście dużo się mówiło o nas, o narzuconych kolorach, ludzie zastanawiali się jaka będzie scenografia. Była taka wspaniała ekscytacja przed-imprezowa!
Powiedzmy też o imprezach Maćka: Haust charakteryzują się pewną ekskluzywnością, odbywają się w nietypowych miejscach: tor wyścigów konnych, szczyt wieżowca, teatr itp. Są też imprezy zamknięte rodem z londyńskich members clubów. Każdy z nas wnosi coś swojego i jest to komplementarne!
Mamy już sezon jesienny i zagościliście w murach klubu OCZKI. Impreza 16 listopada to pierwsze wasze face2face, czyli nowy trend – DJ-e grający naprzeciw siebie. Jak będzie to dokładnie wyglądało, czy didżejka stanie pośrodku klubu?
Kuvau: To będzie takie granie Back 2 back, ale bez synca! (śmiech). To będzie klimat trochę Boiler Roomowy, Didżejka pośrodku, dowolny dostęp do sceny, na różnych płaszczyznach.
Angelo Mike: Ta konwencja face 2 face będzie wymagała od DJ-ów dużo więcej skillów niż zwykłe granie b2b. Jak grasz b2b, to grasz na jednym mikserze i schodzisz z tym utworem i miksujesz kolejny. A tu schodzi twój partner i to z innego miksera, ty wchodzisz trochę „na czuja”. Tutaj nie ma pełnej kontroli, musisz dostosować prędkość, styl. Nie wiesz kto co gra, jakie ma wersje kawałka. Bardzo się jaramy tym wydarzeniem!
Czy jako ekipa macie jeszcze jakieś asy w rękawie na następne miesiące?
Angelo Mike: Chcemy konsekwentnie przeprowadzić Błyski przez sezon jesienno -zimowy. Będziemy ulepszać to, co robimy do tej pory. Raczej chcemy utrzymać naszą wysoką jakość. Na pewno nie pójdziemy w drogie bookingi zagraniczne, bo to nie jest w stylu Błysku kompletnie. Raczej będziemy promować rodzimych artystów.
Kuvau: Nie mamy „kultu cargo”, nie musimy mieć gości z zagranicy co tydzień. A my zapraszamy i starych wyjadaczy i młodych DJ-ów, którym trudno się przebić, którzy maja fajną selekcję, a trudno im gdzieś wystąpić. To jest właśnie Błysk!
Jaki jest dla was was najpiękniejszy aspekt kultury klubowej?
Angelo Mike: Mnie cały czas fascynuje muzyka! Dlatego jestem w tym tyle lat. A ta muzyka elektroniczna wciąż się zmienia. A jak coś staje się nazbyt mainstreamowe, ja szybko szukam czegoś innego. Poza tym bardzo – ale to bardzo - lubię chodzić na imprezy, które dają coś więcej, ten taki „experience”. Tak jest np. z festiwalem Garbicz czy Castle Rave czy Mystic Creatures.
Kuvau: Ja najbardziej cenię pluralizm na scenie i mnogość rozmaitych twarzy na niej obecnych. Nawet ta swoista nieprzewidywalność polskiej sceny tanecznej jest ciekawa i dodaje jej kolorytu.