Wyszukiwanie Menu
Strona główna Najnowsze wiadomości Menu

MONIKA KOZAK: „ Klub jest jak teatr nocy, w którym doświadczamy swoistego katharsis poprzez muzykę”

  • Text:Artur Wojtczak | Photo: Damien Frost, Monika Kozak
  • 12 November 2024
MONIKA KOZAK: „ Klub jest jak teatr nocy, w którym doświadczamy swoistego katharsis poprzez muzykę”

Monika Kozak - absolwentka wydziału grafiki na warszawskiej ASP zajmująca się fotografią i sztuką. W niezwykły sposób dokumentuje warszawska scenę klubową i dlatego postanowiliśmy zaprosić ją do wywiadu z Mixmag Poland.

Jak sama mówi: “Dokumentuję kulturę klubową ze szczególnym zwróceniem uwagi na ekspresję i kreatywność środowiska queerowego. W fotografii interesuje mnie najbardziej człowiek, jego tożsamość i kreatywność, a także szukanie granic ekspresji własnej i cudzej. Eksperymentuję z ideą maski - transformacji i teatralności. Inspiruję sie kontrkulturą, muzyką i modą.“ Wraz ze Zbiokiem malowała warszawski K-Bar Powiśle, a w 2023 roku ukazał się ich zin (wraz z Wojtkiem Ulmanem) pt. Our Daily Daying. Z aparatem najczesciej spotkacie Monikę na Jasnej 1.

Artur Wojtczak: Poznaliśmy się bliżej rok temu, przy okazji tekstu o młodej klubowej scenie warszawskiej dla brytyjskiego Mixmaga, gdzie miałem przyjemność wykorzystać twoje fantastyczne zdjęcia, które zresztą momentalnie zachwyciły redakcję. Ciebie wciąż można spotkać z aparatem w stołecznych klubach – co ciekawego jest w fotografowaniu życia nocnego?

Monika Kozak: Dla mnie clubbing jest dynamiczną i wieloaspektową formą parateatralną. To przestrzeń, w której jednostki mogą wyrażać siebie twórczo, angażować się w zbiorowy występ i doświadczać transformacyjnej podróży poprzez muzykę, ruch i interakcję. Muzyka i życie nocne jest sceną prowadząca do samoodkrywania przy jednoczesnym byciu też przestrzenią eskapizmu. Takie paradoksalne połączenie daje platformę do eksploracji głębi ludzkich emocji i doświadczeń oraz możliwość eksploracji swoich podświadomych pragnień i potrzeb Można być tu wymyślona personą i szukać granic swojej tożsamości . W jakimś sensie jest to forma idealnego performance’u, gdzie jednocześnie jesteśmy: uczestnikiem, twórcą i widzem. Ta teatralność - a jednoczesna autentyczność - skumulowana energia i muzyka jest czymś co dla mnie w kulturze klubowej jest bardzo pociągające i inspirujące.

Twoje zdjęcia wyróżniają się zdecydowanie od typowej #clubphotography – ty skupiasz się na detalach, na postaciach bawiących się na rave’ie i ich nastroju. Twoje artystyczne ujęcia są takim portretem chwili. Dlaczego warto ją uchwycać?

Życie nocne to emocje i możliwość uwolnienia siebie. Lubię tą atmosferę na którą składa się trochę utopia, a trochę tworzenie swojego własnego świata. Scena klubowa to przestrzeń, w której wszyscy trochę występują i trochę obserwują, jako wspominałam wcześniej, tworząc dynamiczne i interaktywne doświadczenie wykraczające poza tradycyjne pojęcia publiczności i wykonawcy. Dzięki temu jest to przeżycie bardzo żywe, a energia i dynamika każdej imprezy jest niepowtarzalna i unikatowa. Noc pozwala jednocześnie uwolnić się z sztywnych reguł społecznych - porzucić role przypisywane nam przez codzienność czy prace. Parkiet jest egalitarny a przeżycie jednocześnie indywidualne jak i kolektywne. Klubland pozwala tez uwolnić ciało - które w kulturze jest na wielu poziomach karcone i dyscyplinowane. W tańcu w klubie ciało jest forma ekspresji - podmiotem - uwolnienie jego jest aktem wolnościowym. Taniec daje ciału możliwość wyrazu i ekspresji, a nam poczucie zagięcia czasoprzestrzeni i bycia całkowitego tu i teraz. Na ten jeden moment ludzie z bardzo różnych środowisk i z bardzo różnymi doświadczeniami z różnych części miasta czy nawet świata stają się energetycznym organizmem - jednością w muzyce. Daje to uwolnienia i wspólnotowość przeżycia... Dla mnie w fotografowaniu życia nocnego ważna jest wrażliwość, kolor, ruch, poczucie innego świata w które przenosi nas muzyka i taniec przy jednoczesnej kreacji artystycznej. Za pomocą obrazu staram się oddać ta efemeryczność. Aparat dla mnie jest okiem przedłużenia artysty , zdjęcie zawsze będzie w jakimś stopniu subiektywne. W fotografii klubowej ciekawy jest ten styk dwóch energii: osób tanczacych jak i osoby fotografowanej. Obserwatora i uczestnika. W fotografowaniu szukam przestrzeni autonomicznej odchodzącej daleko od tzw fotografii eventowej która dla mnie utrwala najgorsze schematy i kalki społeczne, a ciało kobiety w niej jest używane przedmiotowo jako reklama - wabik dla mezczyzn. Fotograf w takim wydaniu jest pstrykaczem, a nie twórcą, a to co pokazuje jest płaskim komercyjnym produktem. Mnie interesuje fotografia klubowa oscylująca na granicy sztuki i reportażu uchwycajaca zeitgest danego miejsca i i czasu. Interesują mnie środowiska oddolne kontrkulturowe i podważające tradycyjne zasady funkcjonowania, miejsca naturalnej twórczej ekspresji - ludzie którzy chcą tworzyć, a nie tylko konsumować. Bardzo ważne jest dla mnie, aby być częścią, a nie tylko osoba z zewnątrz, Myślę, że specyfika współczesnego świata daje mniejszym społecznościom mówić swoim głosem, wierze w pokazywanie rzeczy od środka przez osoby zaangażowane przyjmujące role interpretatora i artysty, a nie komercyjnego fotografa eventowego, który jest podglądaczem całkowicie z zewnątrz. Będąc częścią danego miejsca, wartości i ekspresji kulturowej mamy możliwość sięgnąć po autentyczność.

Na twoich fotografiach widzimy zawsze osoby unikalne, odważne, ekscentryczne, wyróżniające się z tłumu – nie znające ani tabu ani granic stylistycznych. Chcesz oddać swoisty hołd tym, dla których bycie sobą i autoekspresja to niemal misja?

Kluby nocne i rave'y zawsze były platformą ekspresji artystycznej. Od takich klubów jak londyński Batcave -goth, Blitz - cały ruch New Romantic , CBGB - ruch punk w NYC poprzez acid house -nielegalne rave w UK , obecny Berghain w Berlinie czy cykl imprez kaos / inferno w Londynie oraz cala scena ballroom. Pamiętam kiedy mnie to uderzyło jak bardzo jest to wyjątkowe, kiedy pierwszy raz byłam na imprezie KAOS w Electrowerkz w Londynie gdzie sztuka i muzyka się przenikają. Mieszały się tam inspiracje goth, post-punk techno industrial i EBM, a ludzie wyrażali sobą totalna ekspresję od osób w kryzach i stylu nawiązującym do dandysów po irokezy postpunkowe, oraz osoby queer z płynna tożsamością, . Był tez tam całkowicie nagie osoby - pokazujące ciało NATURALNE – bez kontekstu seksualnego. Dla każdego było to normalne i piękne. Dla mnie było to niesamowite przeżycie - w Polsce wtedy nie było w ogóle czegoś takiego i nie było ruchu club kids, ballroom dopiero raczkował. Ta wolność i całkowicie różna autoekspresja każdej z osób była niasamowita - to przenikanie się visuali z muzyka i tym , że impreza ( nadal istnieje) tworzy swój wlasny autonomiczny świat kreowany przez uczestników i grających. Wtedy zrozumiałam, że kultura klubowa może być spektaklem i emocjonalnym katharsis. Może być tez podróżą, która pozwala szukać swojej tożsamości i granic w bezpiecznym i akceptującym srodowisku… Moda i stylizacja w tej formie jest możliwością radykalnej autoeksresji, a także manifestem politycznym Tak dla mnie w fotografii bardzo ważne jest uwiecznianie takich osób i niczym nieskrępowanej ludzkiej kreatywności. Osób które tworzą coś oddolnie z przekonania dysponując nawet małymi zasobami. Interesują mnie osoby zaangażowane bezpośrednio które są autentyczna tkanka danego miejsca. Ważna jest też wymiana doświadczeń z takimi osobami i swoją kreatywnością - ideami. Dzięki takim spotkaniom miałam okazje zostać sfotografowana przez legendę Londyńskiej sceny fotografa Club kids - wspaniałego artystę Damiena Frosta.

Artystów zawsze ciągnęło do klubów, wspomnijmy choćby Andy’ego Warhola i Studio 54 lub Leona Dziemaszkiewicza i jego performance’y w sopockim Sfinksie. Czy sztuka i muzyka to podobne obszary wyrażania wolności?

Tak, sztuka jest w pewnym sensie przestrzenią eksperymentu i iluzji tak samo jest z muzyka - obie działają na emocje, przezywanie i dają dostęp do głębszej refleksji. Przestrzeń klubowa łącząc w jakiś sposób te dwie ekspresje: wizualną i muzyczną pozwala wytworzyć jeszcze trzeci wymiar - tak jak mówiłam wcześniej -przestrzeni spektaklu-gdzie jednocześnie jest się widzem, twórcą i uczestnikiem. Interesuje mnie właśnie ten aspekt kultury klubowej. Ogromną inspiracją dla mnie w myśl tej idei była postać Leigh Bowerego w Londynie( nieżyjącego już artysty queer z przełomu lat ‘80/’90) oraz ruch club kids z Disco 2000 - imprez w stylu happeningowym odbywających się na przełomie 80/90 w NYC. Osoby współtworzące te imprezy znane by ze swoich ekstrawaganckich, teatralnych strojów które często obejmowały wyszukane kostiumy, makijaż i persony. Ich moda była przedłużeniem ich tożsamości — była sposobem tworzenia sztuki za pomocą ich ciał, przekształcania siebie. Leigh Bowery był jedną z postaci której odkrycie spowodowało moje głębsze zainteresowaniew życiem nocnym jako forma kultury. Był on osoba preformatywana, promotorem klubowym i projektantem mody znanym ze swojego ekstrawaganckiego i awangardowego stylu. Stał się centralną postacią londyńskiej sceny klubowej w latach 80. i na początku lat 90., tworząc utopię imprezową, czyli klub o nazwie Taboo. Podejście Bowery'ego do mody i performance było rewolucyjne. Kwestionował on tradycyjne pojęcia piękna, płci i tożsamości. Clubbing Bowery'ego był spektaklem. Jego ekstrawaganckie stroje i persony były pieczołowicie tworzone, aby prowokować do myślenia i kwestionować normy społeczne.C elowo gra swoją osobą na granicy dyskomfortu widza. Jego ciało było jego narzędziem twórczym i płótnem, zaś on sam zarówno artystą jak i dziełem sztuki . Swoją wykreowana postacią zadawał pytania o kondycję ludzką, płynność tożsamości płciowej, oraz samoakceptacji dając możliwość przeżycia emocjonalnego katharsis. Podejście Bowery'ego do clubbingu sprawiło ze clubbing stal się ruchem kulturowym szczególnie w społeczności LGBTQ+.

Odwiedzasz kluby – m.in. we wspomnianym wyżej Berlinie, ale i Londynie czy Nowym Jorku, które to miasta mają niebywale silną historię i należą zdecydowanie do nightlife-icons. Co szczególnie spodobało cię podczas klubowania w Fabric, Tresorze czy Berghain?

Historia i umiejscowienie danej rzeczy w przestrzeni ma dla mnie duże znaczenie, dlatego będąc w NYC obejrzałam kościół, w którym kiedyś mieścił się już nieistniejący legendarny klub Limelight. W każdym kraju kultura klubowa jest trochę inna. Imprezę która bym chciała tu przywołać to był nielegalny rave w Londynie w 2023 r. Kolektyw Berserk Sound System obchodził wtedy rocznicę dwudziestu lat istnienia. Było to w post -fabrycznej przestrzeni, a wejście było na numer telefonu. Przestrzeń została pomalowana przez artystów, były dopasowane wizuale, sprzedaż DIY- merchu. W Londynie jest długa tradycja otwierania nieużytkowanych miejsc i rave’owania dopóki policja nie każde rozejść się uczestnikom. Duże wrażenie zrobil na mnie tez festiwal Atonal 2023, industrialna przestrzeń Kraftwerk , połączenie muzyki, parateatru oraz włączenie oprócz dzwięku, zapachu jako formy dopleniajacej skończoności działań.

Podczas imprez zdarza ci się rozmawiać z malarzami, designerami, street artowcami czy zapalonymi raverami. Czy lubisz poznać czyjąś historię, zanim zrobisz zdjęcie?

Dla mnie już sama kreacja jest tym, co jest wystarczające. Posłużę się tutaj jednym z moich ulubionych cytatów Oscara Wilde’a “Man is least himself when he talks in his own person. Give him a mask, and he will tell you the truth.” ( Człowiek jest najmniej sobą, kiedy przemawia we własnym imieniu. Daj mu maskę, a wtedy powie ci prawdę) Dla mnie właśnie ekspresja klubowa jest taka metaforyczną maską, a przestrzeń klubu sceną. Z jednej strony obcujemy ze światem iluzji - wyjęcia poza przestrzeń codzienności, a z drugiej pozwala to na pozbycie się zahamowań, eksplorowanie swojej tożsamości i jej granic . Wizerunek i stworzona persona jest maską, która pozwala odkryć inny aspekt naszego ja. Dynamika klubowa staje się w ten sposób katalizatorem samopoznania i pozwala nam na dostęp do skrywanych uczuć. W ten sposób możemy dotrzeć do prawdy ukrytej.Akt zakładania maski staje się potężną metaforą wyzwolenia tożsamości, zachęcając jednostki do ujawniania swoich prawd w przestrzeni, która celebruje różnorodność, kreatywność i akceptację. Więc dla mnie strój i wyrażanie siebie w sposób teatralny, jest taka maską i ten wyraz plus ekspresja ciała jest statementem samym w sobie, dlatego w tym wypadku rozmowa może być miłym dodatkiem, ale nie jest czymś koniecznym. Najważniejsze jest jak najlepiej oddany vibe i kreacja chwili.

Czy nowa fala EDMu czy hard techno, która porwała młodych klubowiczów i to całe przebieranie się to zaprzeczenie idei techno jako kultury? W Berlinie ubierasz się gotycko, gdy wkraczasz w tę subkulturę jako nastolatek, ale jest OK, gdy nadal jesteś gothem mając i 70 lat.

Subkultury miały swoją role kulturotwórczą i tożsamościową , jednak dziś wydaje mi się, że jest to zjawisko które ogranicza. Preferuję tworzenie własnych dyskursów estetycznych i odnajdowania się poprzez interakcję z druga osobą, ale nie szukania przynależności poprzez ściśle określoną grupę. Wydaje mi się, że człowiek może być tak naprawdę autentyczny gdy stara się odkryć siebie, stworzyć siebie a życie jest dla niego podróżą - jest przede wszystkim ciekawy świata i dużo podważa. Grupa nawet wspierająca dobre ideały na pewnym etapie rozwoju zawsze będzie ograniczeniem na drodze do stworzenia i poznania siebie jako jednostki. A estetyka jest pewną grą społeczną - przedłużeniem nas, naszej tożsamosci -jeśli wybieramy ją swiadomie to wiek nie ma znaczenia .

Większość fotografów woli być niezauważalnych - swoim wizerunkiem stapiają się z tłem. Tymczasem patrząc na Ciebie - w co się ubierasz i jakiej poddajesz ekspresji - zdajesz się być inna i jesteś częścią kolorowego tańczącego tłumu.

Tak, dla mnie samoekspresja i kreatywność jest ważna tak jak dla osób, które fotografuję. Dlatego strój jak i kreacja są częścią mojego bycia na scenie klubowej. Myślę ze pomaga mi to w kontakcie przełamania bariery kontaktu z ludźm, jak i wejście w mood imprezy.

W ostatnich latach ukazuje się sporo interesujących książek traktujących o kulturze techno, nie tylko wspomnieniowych. Nie tak dawno ukazały się m.in.: „Destination Dancefloor”, „Welcome to The club” czy album zdjęciowy z manchesterskiej Haciendy. Ty pracujesz w tej chwili nad artystycznym albumem z najbardziej spektakularnymi zdjęciami z warszawskich klubów, który miałby pokazać te miejsca oraz ludzi uczestniczących w imprezach jako element miejskiego krajobrazu oraz jako sztukę. Brakuje nam wciąż takiego świadectwa, prawda?

Tak, bardzo nam brakuje. Ja postrzegam kluby i clubbing jako kulturę - inspirację i artystyczna ekspresję. Brakuje nam trochę w Polsce myślenia o klubach / imprezach w ten sposób - nie docenia się ich wkładu jako elementu kultury, jako miejsca autonomicznego z własnym ekosystemem twórczym. Na Zachodzie kluby i ruchy muzyczne kształtowały kulturę od lat - są jej nieodłączna częścią, a często jednym z pierwszych miejsc, gdzie kwestionowało się dane normy życia społecznego i politycznego lub dawało możliwość ekspresji czy bezpiecznej przestrzeni osobom wykluczonym, marginalizowanym czy wręcz jak szykanowanym jak np. społeczność queer, trans, LGBTQ oraz osobom czarnoskórym. To one rozwijały i przyczynły się do tworzenia takich ruchów muzycznych jak house i disco czy cała scena ballroomowa - wkład tych społecznosci w kulturę jaką znamy dziś czy świat artystyczny, jest ogromny, mimo ze w Polsce ciagle się mainstremowo tego nie dostrzega. Dlatego dla mnie bardzo ważny jest aspekt podkreślania tego w środowisku muzyki elektronicznej.

W jakich miejscach w stolicy można cię najczęściej spotkać – niekoniecznie z aparatem?

Najczęściej można mnie spotkać na Jasnej 1, K-barze Powiśle czy na imprezach Miazmatu .

Ładowanie...
Ładowanie...